Sprzęt Apple jest ceniony za jakość i niezawodność ale jak wiemy nie ma rzeczy, które się nigdy nie psują. Zobaczcie co przeżył jeden z naszych czytelników, którego iPhone zaczął sprawiać problemy.

Poniżej prezentujemy wpis @derosky, który oryginalnie został opublikowany na blogu D signed.

Zapraszamy do lektury:

derosky wrote: Kilka osób wczoraj pytało na twitterze o szczegóły więc postanowiłem opisać wszystko dokładnie.

Od jakiegoś czasu mój iPhone 5 sprawiał problemy z baterią. Standardowego czas pracy, który w moim wypadku wynosił od ośmiu do prawie dziesięciu godzin skrócił się do trzech, czasami pięciu godzin! Telefon miał też problem z prawidłowym wyświetlaniem aktualnego stanu naładowania. Czasem zdarzało mi się, że chowałem do kieszeni telefon z naładowanym w 40% akumulatorem, a chwilę później wyjmowałem i miałem poniżej 30%.

Jakby tego było mało to iPhone potrafił wyłączyć się ze stanem naładowania powyżej 10%, czasami koło 20%. Myślałem, że to wina nieprawidłowego skalibrowania. Postanowiłem więc wykonać zalecenia w przypadku nieprawidłowo funkcjonującej baterii i naładować telefon do pełna, a później używać go aż do ostatniego tchnienia prądu. Niestety, nie było to możliwe ze względu na wcześniej wspomniany problem z wcześniejszym wyłączaniem się telefonu. Mimo wszystko naładowałem do pełna i znów lecę do zera. Znowu wyłączył się przy 12%. Próbuję włączyć bez ładowania - nic. Czekam chwilę i znów włączam. Uruchamia się się, ma 7% i za chwile się wyłącza. Kilka razy powtórzyłem czynność, zszedł do 5% i już nie chciał wstać po ponownym wyłączeniu. Podłączam do ładowarki. Kilkukrotna próba rozładowania do “zera” i naładowania do pełna, bez doładowywań w międzyczasie nic nie dała.

Trudno. Uznałem, że w końcu padło i na mnie i po kilku latach bezproblemowego korzystania z iPhonów w końcu trafił mi się model wadliwy. Zacząłem szukać serwisu, iPhone na gwarancji jeszcze przez dwa miesiące. Mieszkam w Zielonej Górze, telefon kupowałem bezpośrednio z Apple Online Store, więc najbliższy autoryzowany serwis to Poznań, Wrocław lub Berlin. Naprawę telefonu odkładałem z powodu, że do serwisu telefon muszę wysłać lub zawieźć osobiście, potem ewentualnie czekać kilka dni na naprawę.

Berlin

Jako, że z domu do Berlina mam ok. 20 km dalej niż do Poznania i akurat jechałem tam w innej sprawie, to postanowiłem zahaczyć przy okazji o Apple Store. Umówiłem się wcześniej przez internet na spotkanie w Genius Bar na godzinę 14.00 następnego dnia. Niestety sprawy potoczyły się tak, że w Apple Store byłem dwadzieścia dwie minuty później. Podchodzę do pana z ciekawą kitką na czubku głowy i mówię mu, że byłem umówiony na 14. Podaję imię i nazwisko. Godziny szczytu, pan kręci nosem i szuka na swoim iPadzie innej godziny. W końcu zaproponował 15.00 na którą się zgodziłem. Po chwili dostałem maila z potwierdzeniem, że moje spotkanie zostało przełożone.

Zostało mi ponad pół godziny dla siebie. Postanowiłem wyciągnąć z torby aparat i zrobić kilka zdjęć w sklepie. Przykładam aparat do oka naciskam spust i jednocześnie przez głowę przeleciała mi myśl, że bateria wciąż ładuje się w domu. Zniesmaczony chowam aparat do torby. Zadowolę się panoramą i kilkoma zdjęciami z iPhone’a. Przy okazji podłączyłem się do sklepowego wi-fi w celu szybkiej synchronizacji ze Strumieniem zdjęć, w razie gdyby mieli mi zabrać telefon do naprawy. Kilka minut przy wszystkich stanowiskach z produktami (ten nowy cienki MBP z retiną jest na prawdę super) i była już 14.50. Postanowiłem więc usiąść już przy barze geniuszy i czekać na swoją kolej. Przy okazji widziałem jak ludzie przychodzą z najmniejszą “pierdołą”, której nie rozumieją a “Genius” im to wszystko tłumaczy. Coś pięknego.

Godzina 15.00 przypominam się jednemu z geniuszy, odpowiada mi że za chwilkę ktoś do mnie podejdzie. Faktycznie za chwilę moje imię wypowiada Joel. Przedstawiam mu mój problem, daje mu mojego iPhone’a. Wszedł w mój telefon i zaczął sprawdzać dane diagnostyczne. Po chwili powiedział, że telefon był ładowany już 300 razy i taka żywotność baterii po tylu ładowaniach jest normalna. Zapytałem więc co z faktem, że telefon sam się wyłącza kiedy nie jest jeszcze rozładowany. Powiedział, że pójdzie na dół go rozkręcić, sprawdzi to i zaraz wróci.

Zgodziłem się. Nie minęło 10 minut mojego przyglądania się innym ludziom z problemami w Genius Bar i Joel był z powrotem. Oprócz mojego telefonu przyniósł jeszcze podłużne białe pudełko o grubości około połowy pudełka iPhone, ale znacznie szersze. Postawił je i mojego iPhone na stole i powiedział że musi to zmienić (to = it, rozmawiałem z Joelem po angielsku). Pytam: Co, baterię? Joel przecina specjalnym narzędziem tasiemkę-plombę na pudełku, odpowiada: “Nie, iPhone’a”, i wyciąga z pudełka nowiusieńkiego iPhone z foliami z przodu i tyłu.

W moim egzemplarzu wchodzi w Ustawienia i funkcję wymazywania telefonu. Przed ostatecznym naciśnięciem przycisku pyta czy mam kopię zapasową. Oczywiście mam. Resetuje mojego iPhone, wyciąga kartę sim wkłada do nowego, włącza go, daje mi, a mojego “wadliwego” i przy okazji lekko wgniecionego w kilku miejscach po przypadkowych testach uderzeniowych wkłada do tamtego pudełka.

Joel na swoim iPhone uruchomił jeszcze dokument, który musiałem podpisać palcem na ekranie i to było wszystko! - Dzięki, - Dzięki, - Miłego dnia, - Tobie również.

Po chwili, dostałem jeszcze maila potwierdzającego, że sprawa została załatwiona. Niecałe pół godziny po rozmowie z Joelem, wyszedłem z Apple Store z nowym iPhonem. Poczułem się jak naprawdę bardzo zadbany klient. Dzięki Joel. Dzięki Apple.

P.S. Podczas pisania tego tekstu jestem po pierwszym pełnym naładowaniu nowego iPhone. Użycie wyświetla teraz 6 godzin pracy, 18 w gotowości i zostało jeszcze 19% baterii.

A czy Wy macie jakieś doświadczenia z serwisami Apple?